ulubiona pora dnia? to ten moment przed zaśnięciem, kiedy już nic mi nie pozostało do zrobienia oprócz ukochanego snu ;) może to śmieszne, ale na prawdę lubię tę cześć dnia, czuje sie wtedy taka rozluźniona i mam miliony różnych myśli które ciężko potem sprecyzować. To ten moment kiedy mam najwięcej rozkmin. Najgorzej jest, jeśli ten "moment zaśnięcia" przedłuża sie do ok. 2-3 godz. wtedy to jest istna męka.. ale miejmy nadzieje że dziś będzie to trwało wystarczającą ilość czasu.
a co do dzisiejszego dnia, to trochę sie dzieje. Tak na prawdę to ciężko uwierzyć, że już nie jesteśmy małymi dziewczynkami, których jedynym problemem jest to, w co mają się bawić.. Nowiny które sobie przekazujemy nie będą na równi z wiadomością o zakupie nowych spodni czy butów. Życie leci tak szybko, mam nadzieje że te ostatnie niespodzianki będą sie układały w dobrym kierunku i jednak będziemy się bawić przy jakiejś wiejskiej kapeli ;)
P.S. trzymam kciuki żebyś była szczęśliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz